W końcu zabrałem się za kadłub. Oklejanie powierzchni nierozwijalnych skutecznie mnie zniechęcały do pracy... Okleiłem statecznik, później tydzień przerwy i tak w koło
Wymyśliłem, że kadłub da się okleić na znacznej części z jednego arkusza. Najpierw okleiłem statecznik i przejście, później skrzydła / centropłat wraz z przejściami, płozę ogonową a na końcu resztę już z jednego arkusza. Tylna część jest jakby owalnym stożkiem więc nie było aż tak dużego problemu. Problem pojawił się gdy przód zaczął się zwężać. W miejscu gdzie będzie płoza z przodu, rozciąłem folię, na jednej połówce zostawiłem papier i tak męczyłem się żeby fałdek za wiele nie wyszło. W pewnym momencie, gdy kadłub był pionowo, dziobem w górę, połówka z papierem odkleiła się (była na taśmie), opadła i powiększyła nacięcie folii o jakieś 60 mm rozrywając się zygzakiem lekko na bok
Do tego w żelazku przepalił się drut oporowy i po 1,5h walki odłożyłem kadłub. Na drugi dzień, gdy zobaczyłem w świetle dziennym jak mi wyszło - to tragedia. Fałdy, załamania - tra-ge-dia
Aż mi się kolejne parę dni nie chciało patrzeć na robotę
Na szczęście stan foli był jeszcze przed końcowym naciąganiem więc po nabyciu nowego żelazka dokończyłem robotę. Nie wyszło idealnie, acz akceptowalnie. Największą trudnością było mocowanie folii na wklęsłych powierzchniach (przejście skrzydło-kadłub, kadłub-statecznik). Chyba lepiej robić to opalarką a nie żelazkiem.
W porównaniu do malowania, oklejanie jest na pewno mniej pracochłonne. Za to wytrzymałość na wgniecenia, uszkodzenia dużo mniejsza. Z kolejnej jednak strony, nie ma problemu z różnicą odcieni farba-folia. Farba za to nie będzie się odrywać jak folia... Można wiele wymieniać, każda technika ma swoje plusy i minusy. Jak zrobiłbym następny kadłub? Szczerze, nie wiem
Na koniec parę zdjęć. Trzeba jeszcze dopieścić ale już prawie...