Mam niewątpliwą przyjemność być "oblatywaczem" większości easy-modeli. Kilka zaprojektowałem lub brałem czynny udział w tym procesie. Modele latają, są cały czas użytkowane, co uważam za duży sukces, ale na przestrzeni tego okresu nasunęło mi się parę uwag co do ich konstrukcji. Uwagi bardziej pod względem aerodynamiki. Postaram się w kilku zdaniach opisać moje spostrzeżenia.... oczywiście jest to zaczyn do dyskusji i wymiany swoich obserwacji.
Baza wyjściowa. Polski szybowiec, którego model ma przypominać pierwowzór, z ograniczeniem rozpiętości do 2,2 m. Z czym się spotykamy? Po pomiarach planów oryginału i przeskalowaniu ich do zadanej rozpiętości, wychodzi, że płacik musi mieć ok 900/980 mm rozpiętości, cięciwy ok 200/60 mm. Ta ostatnia wartość jest nie do przyjęcia, więc powiększamy do 130/140 mm. Bardzo wydatnie powiększamy powierzchnię płata. Za tym idzie powiększenie statecznika poziomego, co przy krótkich/zasadniczo/ ogonach, max dwie cięciwy nasadowe od krawędzi spływu płata do krawędzi natarcia statecznika, powoduje zwiększenie masy całego ogona. Dalej. Krótkie przody modeli. Duża masa ogona, duży balast z przodu. Pomijam tutaj samo wykonanie części ogonowej... czasami jest za ciężko, idzie to in minus na ogólną masę gotowego do lotu modelu. Te wszystkie czynniki powodują, że mamy do czynienia z modelem o dużym obciążeniu powierzchni nośnej, trudnym w pilotażu, szybkim o dość wysokiej prędkości minimalnej.
Przykładem tutaj niech będzie Jaskółka i moja Mucha ter. Modele dość ciężkie, ale nie dlatego, że są zbudowane ciężko, tylko że mają krótkie mordki, potrzeba dużo ołowiu do wyważenia. Innym przypadkiem jest Puchacz. W nim jest powiedzmy wszystko ok, długi przód, relatywnie długi ogon, jednak wsadzenie serwa przy tak małym modelu w ogon i pełne stery spowodowały znaczny wzrost masy ogona, czyli dużo ołowiu w kabinie. Będę go budował. Bogatszy o doświadczenia z modelem Tomka, postaram się zejść z wagi ogólnej modelu.
O ile wydłużenie ogona i powiększenie powierzchni statecznika poziomego w sposób radykalny poprawia wartość wsp "A" i nie psuje znacząco sylwetki modelu to wydłużenie części przedniej szybowca zasadniczo nie wchodzi w rachubę. Kombinowałem z Muchą ter, w fazie projektowania, za każdym razem wychodzi jakiś "potworek" niewiele przypominający oryginał. No ale to easy, wszystkie chwyty dozwolone
. Jedynym modelem który odstaje od tej normy jest Kobuz. Wystarczyło trochę powiększyć poziom i reszta pozostała bez zmian, a model lata świetnie i stabilnie. Są jeszcze Lis i Bocian Mirka. W nich zmiany są bardzo głębokie. Moim zdaniem modele wyglądają dobrze i latają jeszcze lepiej. Jednak należało by zastanowić się jak poprawić własności lotne nie wprowadzając takich zmian.
Sugeruję aby starać się zminimalizować ciężar części ogonowej szybowca, bardzo radykalnie. Dotyczy to zarówno konstrukcji kadłuba jak i usterzeń. Maksymalnie lekko wykonywać płaty. Dla przykładu. Typowe płaty easy, np w Kumaku, ważą ok 160 g, gotowe do lotu, w Mirka Jaskółce ponad 200 gram, a są te same płaty, identyczne. Dlaczego taka różnica? Nie wiem, ale daje do myślenia.
Sugeruję również aby celować w wsp "A" wartości od 0,45 do 0,55.... moim zdaniem ok 0,5 jest idealnie. Starać się nie projektować monstrualnych poziomów i dokładnie przeliczyć powierzchnię pionowego.
Modele easy przeszły dużą transformację od fazy pomysły do obecnych modeli
. Postarajmy się aby wszystkie latały poprawnie, nie dziedzicząc własności pierwowzoru. Jak zwykle jest gdzieś ten "punkt środkowy", nie psujemy sylwetki a stateczność jest zachowana....trochę dodać w ogonie, trochę zmniejszyć płacik /cięciwy/ trochę powiększyć poziomy, ale przodu nie ruszać i lekko budować. Taką mam receptę....chyba
.
Zapraszam do dyskusji.
_________________
https://gliders.pl/ Szybowce są najfajniejsze....
SAM 18-007pozdrawiam
milo