Kilka dni temu dość poważnie jak mi się na początku wydawało, uszkodziłem mAkro. Przywaliłem w ziemię zaraz po starcie, uderzając przodem kadłuba i końcówką lewego płata. Przyczyną tego, tak stwierdziłem po oględzinach powypadkowych, było nie przestawienie slotu w nadajniku.....tak to jest jak lata się dwoma modelami jednocześnie
. Wszystkie stery działały "dobrze" tylko nie zauważyłem, że SW działał odwrotnie.....silnik max, wyrzut z ręki, po kilku sekundach chciałem delikatnie skorygować wznoszenie i stało się, zamiast w górę to w dół. Po raz kolejny kłania się kontrola przedstartowa całego modelu......
Na wyświetlaczu w nadajniku zamiast "mAkro"- "Amok"
.
Uszkodzenia po dokładniejszych oględzinach nie były aż takie straszne. Pęknięcie i wybudowanie się centro z kadłuba. Pęknięcie to zachodziło na część kadłuba za spływem, pęknięcie po lewej stronie kabiny, odklejona główna wręga kadłuba po lewej stronie. Wybudowany zamek kabiny, oderwane serwa SK i SW od boków kadłuba.
Płaty całe
, no po za wyrwanym zawiasem lotki i trybami w serwie lotki /SG-92R/ . Oczywiście łącznik płata /stal fi 5 mm/ uległ wygięciu. Zniszczeniu uległ również przedłużacz lotki przechodzący przez otwór w kadłubie, chyba podczas uderzenia, kable były urwane. Kołpak i silnik całe, bez uszkodzeń.
Szybowiec już naprawiłem, dzisiaj trysnełem warstwę szpachlówki na naprawiane miejsca.
Zaczyna mi się podobać taki "wojenny" kamuflaż
_________________
https://gliders.pl/ Szybowce są najfajniejsze....
SAM 18-007pozdrawiam
milo