Forum modelarskie RC , projektowanie CAD
http://forum.aerodesignworks.eu/

Moje boje z PASSATEM B5
http://forum.aerodesignworks.eu/viewtopic.php?f=14&t=1327
Strona 1 z 3

Autor:  slawekmod [ 4 sty 2016, o 18:27 ]
Tytuł:  Moje boje z PASSATEM B5

W piątek zdaje się było 11 st na minusie. Zimno. Córka spędzała sylwestra u koleżanki więc postanowiłem po nią pojechać. O 11 zlazłem więc z drugiego piętra, odpaliłem Helmuta (passata) i zacząłem skrobać szyby ze szronu. Posadziłem swoją tylną częsć ciała na fotelu kierowcy i czekałem aż nadmuch na szybę zrobi swoje. Trochę kulawo szło więc postanowiłem wypełznać ponownie na zewnątrz i oskrobać organoleptycznie przedni Windows. Już miałem wsiadać za stery a tu przypadkowo zobaczyłem plamę pod samochodem. Niestety plama o średnicy metra, niestety olej i niestety z mojej leciwej gabloty. Oczywiście pierwsze co przyszło mi na myśl to miska, potem zimmeringi na wale. Tak czy inaczej nie za wesoło. Poprosiłem bracistę o pomoc, przymknął do mnie w kilka chwil. Po odpaleniu silnika na chwilę okazało się że to nie miska i też nie wał. Olej walił w okolicach połączenia ze skrzynią. Ponieważ wieczorem miałem imprezę przeholowaliśmy auto na inne miejsce parkingowe, to zalane olejem wysprzątałem i posypałem piachem.
Nadeszła sobota. Passat na holu został zaciągnięty do garażu ojca. Wepchnęliśmy go na najazdy i wtoczyłem się pod silnik.
Wyciek ewidentnie z okolic filtra oleju ale nie z samego filtra. Sam filtr udało się odkręcić. Pod nim a właściwie nad nim znajduje się chłodnica oleju a nad chłodnicą podstawa chłodnicy z kanałami do bloku silnika.
Po zdjęciu chłodniczki okazało się że gumowa uszczelka zrobiła się twarda, na mrozie aluminiowa chłodkiczka ciut się skurczyła, a pompa oleju i ciśnienie rozerwały zesztywniałą uszczelkę.
Ponieważ uszczelki są dwie wsiadłem z ojcem w drugie auto i "banzai" po sklepach. O ile oring kupiłem bez problemu o tyle uszczelka pod podstawą od bliku silnika wydawała się być nie osiągalna. oczekiwanie to od 3 do 14 dni. Zrezygnowany podjechałem do mniej uczęszczanego sklepu i okazało się że uszczelka jest od ręki. Co więcej, gość powiedział że temat doskonale zna i co roku kupuje komplety tych uszczelek do najpopularniejszych aut.
Z bananem na facjacie pognaliśmy do garażu. Tu radośc się zakończyła w 15 minut.
Okazało się że odkręcić trzy śruby podstawy mocowania chłodniczki od strony dolnej silnika to tak jak wymieniać świecę zapłonową przez rurę wydechową.
Nie chciało się nam rozbierać kolektora dolotowego i wtrysku gazu, przepustnicy i kilku innych dupereli.
Po godzinie kombinowania stwierdziliśy że trzeba zdjać kolektor. Odpiąłem z milion wtyczek i rurek.
Sam kolektor wylazł dość sprawnie.
Pod kolektorem masakra. Odma rozwalona w pył- te tak mają, plastiki po paru latach pękają a z gumowego węża robi się plastelina.
Druga widoczna sprawa to silnik obrzygany olejem co widać na fotkach.
Suma summarum, podstawa chłodniczki została odkręcona i dobrze bo okazało się że wykręcił się i wypadł na podłogę zawór nadciśnieniowy oleju. Został wkręcony ponownie, założona została nowa uszczelka a sama stopa podstawy dotarta na równo bo miała lekką deformację.
Odma została przerobiona, wytoczony został kołnierz z tarnamidu, w środek została zaklepana miedziana rurka zlutowana wcześniej na srebro z kolankiem i kołnierzem. Szczęścia dopełniło cztery oringi w strategicznych miejscach.
Chłodnicza oleju została wyczyszczona, aluminiowy syf który narósł na wyprowadzeniach chodniczki został usunięty a same wyprowadzenia pomalowane ceramiczną, żółtą farbą i podgrzane do utwardzenia farby. Teraz przeżyją ten samochód tak samo jak zrobione dwa lata temu tytanowe ośki dolnych zawiasów przednich drzwi, przerobiony silnik wycieraczek czy też naprawiona ponoć nie rozbieralana pompa paliwa ( tak twierdzą w serwisach, wygląda na to że mało widzieli)
Wracając do tematu: elementy uszkodzone zostały wymienione, te które przestały istnieć (odma) wytworzone od nowa. Całość zmontowana dzisiaj (niedziela jest do odpoczywania) wlany nowy olej, nowy płyn G12 (Goebbels 12? :D)
Całość sprawdzona i działa.
Na koniec dwa zdjęcia . Przed zdięciem kolektora i po zdjęciu. Po założeniu kolektora wygląda tak samo jak przed zdjeciem więc fotka jest zbędna :D
Nikomu nie życzę takiej roboty.

Załączniki:
20160102_112407.jpg
20160102_112407.jpg [ 1.06 MiB | Przeglądany 2403 razy ]
20160104_081213.jpg
20160104_081213.jpg [ 1.18 MiB | Przeglądany 2403 razy ]

Autor:  ali1983 [ 4 sty 2016, o 21:17 ]
Tytuł:  Re: Moje boje z PASSATEM B5

Sławek, a co powiesz na to, że ja w styczniu zeszłego roku zmieniłem cały silnik.

Autor:  slawekmod [ 4 sty 2016, o 21:19 ]
Tytuł:  Re: Moje boje z PASSATEM B5

A czego aż tak?

Autor:  ali1983 [ 4 sty 2016, o 21:42 ]
Tytuł:  Re: Moje boje z PASSATEM B5

Brał 0.5L oleju na 200km. Gazownicy spieprzyli sprawę, bo źle wąż pociągnęli i cały płyn mi w trasie uciekł, pierścienie się zapiekły i zaczęły się jaja. Ten po wymianie też bierze, ale mniej.

Autor:  utopia [ 4 sty 2016, o 21:43 ]
Tytuł:  Re: Moje boje z PASSATEM B5

Ja zmieniłem całe auto ;-)
Takich czasów doczekaliśmy .. kiedyś babcia mi mówiła zobaczysz że te wszystkie samochody po rowach będą stały to nie wierzyłem.
W moim przypadku koszt prostych napraw w nietypowym samochodzie oznaczał potrojenie jego wartości.
Dziwne czasy

Autor:  slawekmod [ 4 sty 2016, o 21:50 ]
Tytuł:  Re: Moje boje z PASSATEM B5

Mój ma nalatane 340 000 na liczniku z czego ja 123 000 a ile był kręcony przed zakupem to nikt nie wie, trzeba by zobaczyć w komputerze od ABS-u. Sam silnik ADR jest praktycznie niezniszczalny w normalnej eksploatacji i sam w sobie uchodzi za jeden z najlepszych benzyniaków 1800ccm WV/Audi. Oleju nie bierze, tzn bierze ale zgodnie z instrukcją -dolewka 0.5L co kilka tyś KM. Uszczelki poległy i miały prawo, nie zmienia to faktu że nakląłem się przy tej robocie co nie miara. Szczęście że mamy z bratem i ojcem dobrze poukładane w głowach odnośnie mechaniki i że jest dostęp do tokarki i frezarki. Narzędzia nietypowe i różne duperele robi się od ręki, po prostu on line w trakcie naprawy.

Autor:  milo [ 4 sty 2016, o 21:53 ]
Tytuł:  Re: Moje boje z PASSATEM B5

Podsumowując....cieszcie się, że macie/mieliście/ auta made in germany, kupa części, zamienników itd. Kolega przy podobnej do Sławka usterce, brał kredyt żeby naprawić auto made in france. Zresztą byłem użytkownikiem samochodów , których nazwa zaczynała się na literkę "F", no z wyjątkiem Ferrari :lol: ....naprawa to masakra, nawet drobna, finansowa, szybko się pozbyłem i jestem jak na razie szczęśliwym posiadaczem samochodu zza zachodniej granicy /vw/, w którym bije , podobno uznawane za "dobro narodowe" w germanii, zacny 1,9 TDI :lol: . Takie nasze postrzeganie samochodów, jakie mamy doświadczenia. Tak czy inaczej, rozpierdzielają takie naprawy i źle nastrajają do marki ;) .

Autor:  slawekmod [ 4 sty 2016, o 21:55 ]
Tytuł:  Re: Moje boje z PASSATEM B5

Ja tam nie lubię silników co bez iskry palą :D

Autor:  ali1983 [ 4 sty 2016, o 21:59 ]
Tytuł:  Re: Moje boje z PASSATEM B5

slawekmod pisze:
Ja tam nie lubię silników co bez iskry palą :D

a mój kumpel z pracy mawia, że benzyna to jest dobra do zapalniczek

Autor:  milo [ 4 sty 2016, o 21:59 ]
Tytuł:  Re: Moje boje z PASSATEM B5

slawekmod pisze:
Ja tam nie lubię silników co bez iskry palą :D


Ja też, ekonomia była ważniejsza.....nie lubię zapachu diesla z rana, zapach benzyny, miodzio, ale diesel beee..... ;) :lol:

Strona 1 z 3 Strefa czasowa UTC+2godz.
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/