W piątek zdaje się było 11 st na minusie. Zimno. Córka spędzała sylwestra u koleżanki więc postanowiłem po nią pojechać. O 11 zlazłem więc z drugiego piętra, odpaliłem Helmuta (passata) i zacząłem skrobać szyby ze szronu. Posadziłem swoją tylną częsć ciała na fotelu kierowcy i czekałem aż nadmuch na szybę zrobi swoje. Trochę kulawo szło więc postanowiłem wypełznać ponownie na zewnątrz i oskrobać organoleptycznie przedni Windows. Już miałem wsiadać za stery a tu przypadkowo zobaczyłem plamę pod samochodem. Niestety plama o średnicy metra, niestety olej i niestety z mojej leciwej gabloty. Oczywiście pierwsze co przyszło mi na myśl to miska, potem zimmeringi na wale. Tak czy inaczej nie za wesoło. Poprosiłem bracistę o pomoc, przymknął do mnie w kilka chwil. Po odpaleniu silnika na chwilę okazało się że to nie miska i też nie wał. Olej walił w okolicach połączenia ze skrzynią. Ponieważ wieczorem miałem imprezę przeholowaliśmy auto na inne miejsce parkingowe, to zalane olejem wysprzątałem i posypałem piachem.
Nadeszła sobota. Passat na holu został zaciągnięty do garażu ojca. Wepchnęliśmy go na najazdy i wtoczyłem się pod silnik.
Wyciek ewidentnie z okolic filtra oleju ale nie z samego filtra. Sam filtr udało się odkręcić. Pod nim a właściwie nad nim znajduje się chłodnica oleju a nad chłodnicą podstawa chłodnicy z kanałami do bloku silnika.
Po zdjęciu chłodniczki okazało się że gumowa uszczelka zrobiła się twarda, na mrozie aluminiowa chłodkiczka ciut się skurczyła, a pompa oleju i ciśnienie rozerwały zesztywniałą uszczelkę.
Ponieważ uszczelki są dwie wsiadłem z ojcem w drugie auto i "banzai" po sklepach. O ile oring kupiłem bez problemu o tyle uszczelka pod podstawą od bliku silnika wydawała się być nie osiągalna. oczekiwanie to od 3 do 14 dni. Zrezygnowany podjechałem do mniej uczęszczanego sklepu i okazało się że uszczelka jest od ręki. Co więcej, gość powiedział że temat doskonale zna i co roku kupuje komplety tych uszczelek do najpopularniejszych aut.
Z bananem na facjacie pognaliśmy do garażu. Tu radośc się zakończyła w 15 minut.
Okazało się że odkręcić trzy śruby podstawy mocowania chłodniczki od strony dolnej silnika to tak jak wymieniać świecę zapłonową przez rurę wydechową.
Nie chciało się nam rozbierać kolektora dolotowego i wtrysku gazu, przepustnicy i kilku innych dupereli.
Po godzinie kombinowania stwierdziliśy że trzeba zdjać kolektor. Odpiąłem z milion wtyczek i rurek.
Sam kolektor wylazł dość sprawnie.
Pod kolektorem masakra. Odma rozwalona w pył- te tak mają, plastiki po paru latach pękają a z gumowego węża robi się plastelina.
Druga widoczna sprawa to silnik obrzygany olejem co widać na fotkach.
Suma summarum, podstawa chłodniczki została odkręcona i dobrze bo okazało się że wykręcił się i wypadł na podłogę zawór nadciśnieniowy oleju. Został wkręcony ponownie, założona została nowa uszczelka a sama stopa podstawy dotarta na równo bo miała lekką deformację.
Odma została przerobiona, wytoczony został kołnierz z tarnamidu, w środek została zaklepana miedziana rurka zlutowana wcześniej na srebro z kolankiem i kołnierzem. Szczęścia dopełniło cztery oringi w strategicznych miejscach.
Chłodnicza oleju została wyczyszczona, aluminiowy syf który narósł na wyprowadzeniach chodniczki został usunięty a same wyprowadzenia pomalowane ceramiczną, żółtą farbą i podgrzane do utwardzenia farby. Teraz przeżyją ten samochód tak samo jak zrobione dwa lata temu tytanowe ośki dolnych zawiasów przednich drzwi, przerobiony silnik wycieraczek czy też naprawiona ponoć nie rozbieralana pompa paliwa ( tak twierdzą w serwisach, wygląda na to że mało widzieli)
Wracając do tematu: elementy uszkodzone zostały wymienione, te które przestały istnieć (odma) wytworzone od nowa. Całość zmontowana dzisiaj (niedziela jest do odpoczywania) wlany nowy olej, nowy płyn G12 (Goebbels 12?

)
Całość sprawdzona i działa.
Na koniec dwa zdjęcia . Przed zdięciem kolektora i po zdjęciu. Po założeniu kolektora wygląda tak samo jak przed zdjeciem więc fotka jest zbędna

Nikomu nie życzę takiej roboty.